Czy młodzież potrzebuje umiejętności korzystania z analogowego zegarka? Natknęłam się na artykuł na wp.pl, w którym to wyśmiewa się 17-latka niepotrafiącego odczytać informacji ze wskazówek umieszczonych na cyferblacie. Jeszcze kilka lat temu, kiedy widziałam młodych męczących się z klasycznym zegarkiem umieszczonym w sali, sama załamywałam ręce. Ale teraz, pracując w obszarze edukacji, spędzając godziny nad programami rozwojowymi i kompetencjami przyszłości mam zgoła odmienne zdanie…
Zegar mechaniczny to nie lada wynalazek. Wpłynął na nasze pojmowanie czasu, uwolnił nas od rytmu dnia i noc y, wyrył w umysłach powszechne pojmowanie, że doba ma 24 godziny, podzielone na 60-minutowe części… Kiedy o tym myślę, sama mam przed oczami tarczę zegara i następujące po sobie obroty wskazówek odliczających kolejne sekundy. Bez takiego analoga na ręce trudno mi panować nad czasem, kiedy prowadzę warsztaty – dużo trudniej pracuje mi się z elektronicznym wyświetlaczem. Wyobrażam sobie, że nieumiejętność korzystania z klasycznego zegarka dla starszego pokolenia jest równie niepojęta, jak znajomość jakiejś najnowszej technologii dla młodego człowieka. Zmiany, jakie zachodzą na naszych oczach w obszarze rozwoju, są najszybsze w historii.
Podam przykład, który bardzo lubię. Wyobraźmy sobie ostatnie 3000 lat jako 60 minut na tarczy zegara. Każda minuta odpowiada okresowi 50 lat. 11 minut temu na zegarze Gutenberg wynalazł prasę drukarką. Jakieś 3 minuty temu wynaleziono telefon (1877), 2,5 minuty temu radio (1887), 112 sekund temu telewizję (1928), 51 sekund temu komputer osobisty, który mieścił się w torbie (1979), 44 sekundy temu Internetowe WWW (1985), 34 sekundy temu telefon komórkowy (1993), 21 sekund temu Facebook (2004), 7 sekund temu TikTok (2016), 2,5 sekundy temu zaczęła się pandemia COVID-19.
Prędkość zmian sposobów komunikacji, przekazu informacji nabiera takiego tempa, że mam uzasadnione obawy, o to jak za kilka lat dam radę za nimi nadążyć. Wszak wychowałam się w momencie przełomu – komputery nie są mi obce, ale nie uczyłam się czytać z komórką w ręku i obsługiwanie wytworów nowych technologii nie jest dla mnie tak intuicyjne i naturalne jak dla współczesnych nastolatków. Umiejętności ważne dla moich rodziców były inne niż dla mnie, to naturalna i wciąż przyspieszająca w swojej zmienności tendencja. Nie nadążamy.
Nie wiem, czy za kilka lat ktoś jeszcze będzie korzystał z analogowych zegarków, nie wiem nawet czy potrzebna będzie umiejętność pisania lub znajomość języków obcych – być może we wszystkim zastąpi nas technologia. Wiem natomiast, że jeśli zabraknie nam kompetencji społecznych, obywatelskich i kulturowych, to nie poradzimy sobie z adaptacją do zmian. Wiem też, że pomóc może pewna otwartość – nie tylko my uczymy młodzież, młodzież uczy też nas.